top of page
  • Zdjęcie autoraRedakcja

Eksterminacja dzieci?

Od 2 listopada szkoły podstawowe w Aleksandrowie Łódzkim przeszły na naukę online. 8 listopada dzieci wracają do nauki stacjonarnej. Czas nie został przedłużony, chociaż przy moim całym sceptycyzmie powrót na 3 dni po to żeby później mieć 4 dni wolne uważam za rozwiązanie kuriozalne.

Za każdym razem kiedy taka decyzja zapada rodzice zostają na lodzie, ponieważ Oni muszą iść do pracy, a dzieci muszą zostać w domach same, jeśli nie same to najczęściej z dziadkami. Mam wrażenie, że my się niczego nie uczymy na dotychczasowych doświadczeniach. Przypomnijcie mi kto jest najbardziej narażony na ciężkie objawy zakażenia SARS-COV-2? Tak, osoby starsze, w związku z tym postanowiliśmy żeby dziećmi w domach zajęli się dziadkowie. Przecież to takie logiczne.


„Powszechne w zeszłym roku zamykanie szkół, zakłócając edukację milionów dzieci i młodzieży, wyrządziło więcej szkody niż pożytku, zwłaszcza psychicznemu i społecznemu dobrostanowi dzieci. Nie możemy powtarzać tych samych błędów”. *

Jak wygląda decyzja o przejściu na naukę online? Wniosek składa dyrektor szkoły, kieruje go do Sanepidu i ten musi wyrazić formalną zgodę, wniosek również idzie do kuratorium (tu przyznam, że nie wiem czy zgoda kuratorium jest wymagana, czy jest jedynie informacją), ostatecznie zgodę musi wydać Wójt/Burmistrz/Starosta/Prezydent, jako reprezentujący organ prowadzący, samorząd. Dlatego u nas to ostatecznie burmistrzowi mogą podziękować rodzice za tą niewątpliwą przyjemność zamknięcia dzieci w domach.


Dyrektorzy złożyli wnioski o przejście na naukę online ponieważ pojawiła się seria zakażeń tym wirusem co nim straszą nas od dwóch lat. Faktycznie ilość zakażeń sięgnęła (wg danych redakcji) 15% kadry i mogła wzrosnąć, bo na wyniki czekali kolejni nauczyciele, niestety później już nie weryfikowałem doniesień o zakażeniach. Jest prawdopodobne, że realnie wynik zakażeń przekroczył 20% pracowników szkół, przy czym w różnym stopniu wystąpiły u tych osób objawy chorobowe. Pierwszą moją wątpliwością i powodem irytacji jest fakt, że we wrześniu również bardzo dużo nauczycieli było chorych, a w niektórych klasach dzieci można było policzyć na palcach jednej ręki i NIKT NIE MÓWIŁ O PANDEMII (pisałem o tym), po prostu nie pasowało to do chorej układanki pandemicznej, teraz pasuje. Niewątpliwie zakażenia są potwierdzone i powodują objawy chorobowe, a to budzi kolejne pytania, o skuteczność szczepionek i sens szczepienia.


W pędzie dnia, zapominamy co mówiono nam wczoraj, miesiąc temu, rok temu, dwa lata temu. Jeśli się zatrzymamy i zaczniemy przeglądać doniesienia „pseudo specjalistów z tytułami”, kompletnie nie wspominam o politykach (bo ci w większości to arcymistrzowie pieprzenia głupot), to najpierw jedna dawka miała nas ratować od śmierci, później dwie dawki miały nam pozwolić wrócić do normalności, tylko po to żeby okazało się, że potrzeba trzeciej dawki albowiem po 6 miesiącach skuteczność szczepionek spadła poniżej odporności gatunkowej, więc de facto, czego próbuje się nie mówić w mediach, z perspektywy całej populacji, obecne szczepionki są bezwartościowe. Oczywiście należy podkreślić w tym miejscu, że efektem szczepienia przez pół roku od upływu 14 dni po drugiej dawce (przy J&J po 28 dniach), jest szczególnie wysoka odporność. Tylko w pierwszym etapie nikt nie wydawał miliardów (Polska wydała już 4 mld euro, na zakup szczepionek), dla społeczeństwa tylko po to żeby za chwilę znowu wydać drugie tyle. Czy gdzieś jest jakaś granica tego szaleństwa? Z pewnością kieszenie koncernów farmaceutycznych są bez dna, oni tak mogą w rozpędzonych fabrykach produkować te płyny w nieskończoność, byleby ktoś za to płacił. Mając tak nieograniczone zyski mogą sobie też pozwolić na nieograniczoną korupcję polityczną i medialną, z której ta branża słynie od dziesięcioleci. W mediach prezesi koncernów farmaceutycznych potwierdzają, że szczepionki tracą skuteczność po 6 miesiącach, więc zaszczepcie się 3 raz, a my już pracujemy nad kolejnymi szczepionkami, które będą bardziej skuteczne, to wszystko przed kamerą na jednym oddechu, a w słowie pisanym w jednym zdaniu złożonym. Łykacie ten bełkot, wierząc, że w interesie koncernów farmaceutycznych jest Wasze zdrowie? Jak będziecie zdrowi to oni zbankrutują! Heeelooooooł

Pytanie o sens szczepienia i jego skuteczność jest abstrakcyjne z wielu powodów. Dziś wiemy, że wyeliminowanie wirusa byłoby realne gdybyśmy obecnymi szczepionkami zaszczepili całą populację w czasie krótszym niż 5 miesięcy. Wiemy, że to organizacyjnie nierealne. Możemy więc czekać na kolejne „lepsze i skuteczniejsze" szczepionki, tylko kto uwierzy, że takimi są? Wiemy, że przejście zakażenia w każdym przypadku (objawowo i bezobjawowo) generuje większą i stabilniejszą odporność na ponowne zakażenie i zachorowanie niż szczepienie. Badania wskazują taką naturalną odporność przez przynajmniej 12 miesięcy. Wiemy, niemal od początku, że ok 85% populacji ma odporność na zachorowanie po zakażeniu. Tutaj pojawia się sedno skuteczności szczepionek. Dziś nie da się obiektywnie żadną metodą ustalić skuteczności szczepionek w tym sześciomiesięcznym okresie po podaniu pełnej dawki, albowiem nikt nie badał kandydatów do szczepienia na posiadanie już przeciwciał, przed podaniem zastrzyku. Wiemy tylko o grupie potwierdzonych ozdrowieńców, których szczepiono. Taka sytuacja jest idealna dla koncernów farmaceutycznych, bo w oczywisty sposób podbija wynik skuteczności ich specyfiku. Ja jestem takim przykładem. Jako osoba posiadająca przeciwciała poniżej ustalonej normy, formalnie nie mogę otrzymać paszportu covidowego i powinienem się zaszczepić. Tylko pytam po co, skoro statystycznie każdy zaszczepiony, który nie miał kontaktu z wirusem będzie miał po 6 miesiącach mniej przeciwciał niż ja dziś, ale za to będzie miał paszport. Tylko czekać kiedy politycy wpadną na pomysł, że paszport będzie ważny dopiero po 3 dawce i byłoby to sprzeczne z dotychczasowymi wypowiedziami, ale logiczne.

Kto przejmuje się sprzecznościami opowiadanymi przez Ministrów Zdrowia?

źródło: wywiad oryginalnie ukazał się w portalu InteriaTv


Ta sama polityk dziś nawołuje do szczepień. My już nie zmierzamy w kierunku totalnej kontroli systemu nad jednostką, my pędzimy autostradą w kierunku rzeczywistości dobrze znanej z twórczości Orwella i dzieje się to w tle radosnego wycia tłumów.


Udało mi się dotrzeć do 23 nauczycieli, 6 odmówiło rozmowy, 17 z którymi rozmawiałem miało/ma objawy chorobowe i pozytywny test. 13 z nich było zaszczepionych. Wnioski? No właśnie z chęcią poznam Wasze wnioski...

Na początek trzeba podkreślić, że nie jest to reprezentatywna grupa nawet, jak na naszą gminę i wszystko opiera się wyłącznie na oświadczeniach tych osób. Nie mam jednak żadnych podstaw, żeby komukolwiek z nich zarzucać kłamstwo, a nauczyciele są osobami zaufania publicznego.

Liczby przerażają, bo co sądzić o skuteczności szczepionki jeśli na 17 mających objawy chorobowe 13 było zaszczepionych? Analiza szczegółowa danych o ilości zakażeń i efektywności szczepień jest dla mnie nie do przeprowadzenia, ale obserwuję, że jest to też problem dla Sanepidu, może da się to analizować w skali kraju na dużych liczbach, bo w skali samorządu jest to niemożliwe m.in. dlatego, że nauczycielami szkół w naszej gminie są osoby niebędące mieszkańcami powiatu, część z nich jest m.in. mieszkańcami Łodzi, albo Konstantynowa pojawiają się w statystykach Sanepidu w Łodzi albo w Pabianicach, albo jeszcze gdzieś w Poddębicach lub Łęczycy. Po blisko 2 latach walki z wirusem, system sobie nie radzi, bo do dziś są sytuacje, że Sanepid z innego powiatu potrafi nie powiadomić dyrektora szkoły o tym, że jego nauczyciel jest pozytywny, dlaczego? Poza zwykłym bałaganem administracyjnym może być jeszcze kilka przyczyn. Kładę na to kurtynę milczenia.

Wracając do sedna, szczepienia miały pozwolić wrócić społeczeństwu do sposobu funkcjonowania sprzed pojawienia się wirusa. Nie ma na to szans, jeśli nie odrzucimy ideologii strachu, jaką narzuciły nam korporacje medyczne wraz z mediami żywiącymi się niczym pasożyt złymi informacjami. Od rozkwitu social media króluje idea fikcyjnego, wyidealizowanego piękna i wiecznej młodości w zasięgi każdego, w kontrze stoi rzeczywistość chorób i śmierci, która jest naturalna dla naszego gatunku.


Technologia rozwija się dużo szybciej niż ewoluuje człowiek, pojeni strachem przed wirusem, przed zmianami klimatycznymi, zgadzamy się na absurdalne ograniczenia, na większą kontrolę i izolację. Ta izolacja ma wiele płaszczyzn: nie wychodź z domu i nie spotykaj się w realu z ludźmi, w domu możesz pracować, dostarczymy ci wszelkie dobra pod drzwi, nie wychodź do lasu, bo czai się tam na ciebie zabójczy wirus. Śmieszne? Tak, ale kiedy ktoś zabrania Ci przemieszczania się do sąsiedniej wioski, miasta, regionu, kraju już nie jest śmieszne, już to akceptujesz?


Uważam, że zgoda burmistrza na zamknięcie szkół była błędna, ale przyznaję, że jest mi łatwo ją krytykować, bo nie musiałem jej podejmować. Jacek Lipiński zgodził się na zamknięcie szkół, bo to łatwa decyzja, do takich decyzji przyzwyczaił nas i burmistrz i rząd. Kto pamięta te międzynarodowe połajanki rządu szwedzkiego za brak lockdownu?

Łatwiej jest udawać, że coś się robi, żeby nie być oskarżonym o bezczynność, niż świadomie zdecydować, że nie będzie się czegoś robić. Unika się wówczas krytyki, władza nie może okazywać bezsilności, istnieje przyzwolenie społeczne na podejmowanie absurdalnych kroków, bo strach u ludzi zabija potrzebę tłumaczenia się władzy ze swoich decyzji. Paradoksalnie dokładnie ten sam mechanizm dziś działa w przypadku migracji, ale to inny temat.

Mam nadzieję, że po 2 latach jest już bliżej końca światowej histerii, dzięki której w Polsce nadwymiarowo zmarło więcej osób z powodu braku dostępu do służby zdrowia niż osób będących w momencie zgonu osobami zakażonymi. Jeszcze obecna 4 fala, wiosną 2022 będzie 5 fala, później już będą „skuteczne szczepionki” i wrócimy do normalności. Nadejdzie czas, kiedy zaszczepieni przestaną się bać śmierci z powodu niezaszczepionych. Cudowna perspektywa.


„Nauka musi dominować nad polityką, a długoterminowe interesy dzieci muszą pozostać priorytetem – zwłaszcza teraz, gdy w wielu krajach obserwuje się gwałtowny wzrost transmisji. Mamy skuteczniejsze narzędzia do przeciwdziałania temu wzrostowi niż zamykanie szkół” *





* dr Hans Henri P. Kluge, dyrektor regionalny WHO na Europę

bottom of page