top of page
  • Zdjęcie autoraAdam Ruda-Rożniakowski

Ignorancja

Mamy niespotykaną od lat 30-tych XX wieku koincydencję w polityce międzynarodowej Rzeczypospolitej. Istny armagedon. Polacy zajęci wyrywaniem sobie okruszyn spadających z Pańskiego stołu nie dostrzegają zagrożenia. Na ile kogo to indywidualnie wina to można się spierać, formalnie za obecną sytuację odpowiada Prezes Rady Ministrów i rządząca partia.

1. Administracja Bidena dała przyzwolenie na ukończenie Nord Stream 2, Premier żali się na to w amerykańskiej prasie. Patrzę na to co wyprawiają Demokraci w USA i nie wierzę własnym oczom. Mam ochotę zapytać rzeszy moich znajomych co się tak cieszyli z wygranej Bidena, czy Wy macie pojęcie ile strat dla RP już wygenerował ten starzec mający problemy na konferencji z wyartykułowaniem odpowiedzi na pytania dziennikarzy? Bawią i irytują mnie liczne posty mniej lub bardziej znanych osób kiedy używają argumentów lojalności i znajomości w polityce międzynarodowej. Nie istnieje coś takiego w polityce międzynarodowej, jak przyjaźń! W każdej książce akademickiej wytłumaczone jest w pierwszym rozdziale, że dyplomacja to rodzaj wojny bez użycia armii, ale często równie brutalnej. Demokraci sprzedali nas na rzecz zawarcia porozumienia z Niemcami i Rosją w wojnie przeciwko ChRL. Daliśmy wszystko i nie dostaliśmy nic, podpisaliśmy wieloletnie kontrakty na kosmicznie drogie uzbrojenie i nie mniej kosztowny skroplony gaz. Można było kpić z topornego Trumpa, ale finalnie to on trzymał twardo Rosję na dystans wspierając Europę Środkową i wysyłając statki pełne Javelin na Ukrainę.


2. Nie było sporu, jest spór z Czechami o Turów, którego skutkiem mogą być kary finansowe w wysokości 5 mln euro dziennie za niewykonanie postanowienia TSUE. Nie trzeba znać szczegółów żeby zdawać sobie sprawę z kolejności zdarzeń: Czesi mieli roszczenie, było mnóstwo czasu na negocjacje, rząd bezprecedensowo zignorował sąsiada. Czesi poszli do sądu, rząd bezprecedensowo zignorował pozew, wybuchła afera, bo sąd, którego jurysdykcję na podstawie umów międzynarodowych musimy szanować wydał niekorzystne postanowienie. W PiSie myśleli, że można jak w kraju, sąd sobie, a rząd sobie. Premier jako doświadczony negocjator próbował uratować sytuację, dał dupy i formalnie ponosi za całość odpowiedzialność, chociaż to nie jest Jego wina, tylko kogoś na poziomie podsekretarza stanu, który nadzoruje takie sytuacje. Do dziś nie znamy winowajcy, bo to zapewne jakiś przydupas, pociotek jakiegoś ministra, stąd zapewne problem „komu łeb urwać”. W finale, jak przystało na negocjacje, Czesi mając jokera w ręku, grają ostro, tak się robi i nie ma w tym nic dziwnego. Mają naładowaną broń, a my stoimy pod ścianą, musimy opróżnić kieszenie. Tylko naiwni polscy kretyni traktujący Czechów, jako bajkowych „Sąsiadów” są zdziwieni, co tu się wyprawia. Niekompetencja odpowiedzialnych bez względu na finał będzie nas kosztować setki milionów i wszystko przez jakiegoś idiotę w rządzie.


3. Dostaliśmy kopa prosto w twarz od Duńczyków. Takie sytuacje nie zdarzają się przypadkowo, nikt nie cofa ad hoc decyzji skutkującej upadkiem strategicznej inwestycji międzynarodowej. Zdobycie nowej decyzji środowiskowej dla odcinka Baltic Pipe w Danii zajmie minimum pół roku. Duńska Rada Odwoławcza cofnęła pozwolenie na budowę gazociągu Baltic Pipe do Polski, które w 2019 r. zostało wydane przez Agencję Ochrony Środowiska. Decyzja zapadła po pojawieniu się wątpliwości dotyczących (UWAGA!) ochrony gatunków myszy i nietoperzy. W Danii kwestie środowiska są istotne, ale ta sama Dania mogła, ale nie powstrzymała Nord Stream 2 z powodu ochrony tarła dorsza bałtyckiego. Tu też klasycznie ciała dał ktoś w rządzie, bo jeśli od decyzji istniała opcja odwoławcza to obowiązkiem dyplomacji było siedzieć na karku każdego duńskiego urzędnika i pilnować, czy nie kręcą się wokół niego smutni panowie z GRU, FSB, czy innych wschodnich literek.


4. Przed nami kolejna wzorowa katastrofa. Złożono pozew od australijskiej spółki, która chce odszkodowania za (w uproszczeniu) przewał ze sprzedażą państwowych aktywów. Roszczenie odszkodowawcze przeciwko Polsce opiewa na przeszło 4 mld zł! Firma Prairie twierdzi, że Rzeczpospolita Polska poprzez swoje działania pozbawiła spółkę Prairie całej wartości inwestycji w Polsce i wiecie co? Australijska firma wygra ten arbitraż, ktoś przyjmie zakład, że tak będzie? Można było się jednak dogadać, tymczasem bezprecedensowo zignorowano inwestora.


5. Właśnie wybuchła informacja, że Białoruś wstrzymała dostawy ropy do Polski przez swoje terytorium, Mińsk tłumaczy to pracami remontowymi, ale oczywiste jest, że to reperkusje za unijny pomysł sankcji. Tłoczenie ma wrócić 12 czerwca, zobaczymy, nawet jeśli to nastąpi to Łukaszenka pogroził nam palcem już nie na żarty. Ze 25 krajów w UE ma w dupie to co dzieje się na Białorusi, bo mają większą wymianę handlową z Malediwami, tylko my wpadliśmy na pomysł batożenia sąsiada i wpychania go w objęcia Putina.


6. Od kilkunastu lat, najpierw podczas rządów PO teraz PiS toczymy walkę z pozornie niewidocznym przeciwnikiem uniemożliwiającym nam rozpoczęcie budowy elektrowni jądrowych. Pozornie niewidoczny to RFN, w interesie której nie leży budowa w RP niezależnych i stabilnych źródeł energii elektrycznej. Nie po to Niemcy zbudowali Nord Stream II żeby teraz ten gaz wypuszczać do atmosfery. Od lat RFN płaci za rosyjski gaz mniej niż RP, komuś Niemcy muszą zaplanowane nadwyżki opchnąć. W Polsce rządy się zmieniają, zapotrzebowanie na energię rośnie, odnawialne źródła energii nie zaspokoją krajowego popytu, a my w radosnych okrzykach ekologów zamykamy kopalnie i elektrownie węglowe. Jeśli jeszcze nie poczuliście efektu cenowego to go poczujecie 1 stycznia 2022 roku. Nie jestem przeciwnikiem odnawialnych źródeł energii tylko patologii planowania, najpierw trzeba zaplanować i rozpocząć budowę nowoczesnego źródła energii, a później wygaszać dotychczasowe. Tymczasem u nas wszystko na odwrót.


Kiedy ktoś nie dostrzega wpływu tych wydarzeń na życie mieszkańców w najmniejszym grajdołku między Odrą i Bugiem jest ignorantem. W pędzie dnia codziennego warto wreszcie zrozumieć, że ten jeden krótki moment kiedy w 2023 roku postawisz X przy partyjnym działaczu tej, czy innej partii tylko dlatego, że on/ona "jest taki przystojny" skutkuje poważnymi konsekwencjami na lata. Obserwuję poziom intelektualny społeczeństwa i mam wrażenie, że skuteczne obniżanie jakości edukacji i spłycanie przekazu medialnego przynosi szybkie i wymierne korzyści. Pozostaje nielicznym obserwować kto finalnie jest największym ich beneficjentem.


Czy w polityce międzynarodowej da się coś jeszcze spieprzyć panowie? Z całą pewnością tak. Wkrótce się o tym przekonamy.


bottom of page