top of page
  • Zdjęcie autoraAdam Ruda-Rożniakowski

Przejście dla pieszych...

Ostatnie analizy bezpieczeństwa na dogach w Unii Europejskiej wskazują radykalną poprawę sytuacji w Polsce. Upatruje się dwóch przyczyn, pierwsza to duża podwyżka mandatów, która przekonała kierowców do respektowania przepisów oraz zmiana przepisów dotyczących bezpieczeństwa na przejściu dla pieszych.

Jako kierowca i pieszy dostrzegam zachodzące zmiany w mentalności kierowców, Większy problem jest wśród osób nie będących kierowcami. Uważam, że w Polsce szwankuje system edukacji o ruchu drogowym na poziomie edukacji podstawowej, więcej warto też o tym mówić w mediach, tak żeby dotrzeć również do dorosłych. Opis poniżej wyniknął z moich doświadczeń w ostatnich 2 latach i to tylko wybrane 3 z wielu sytuacji. Zachęcam do przeczytania...


Z życia kierowcy:

1. Autobus 78 jadący z Łodzi zatrzymuje się na przystanku przy Romanowskiej, jadę od Aleksandrowa, pogoda okropna, pada deszcz rozpraszając światło na przedniej szybie. Równam się z kabiną kierowcy autobusu i dostrzegam, że autobus lekko drgnął, jak ma to miejsce przy szybkim wysiadaniu, instynktownie zwalniam, to uratowało życie młodego chłopaka (16-19l.), który ze słuchawkami na uszach wyszedł zza autobusu wprost pod moje koła. Uważam, że gdybym miał ze 20kmh więcej nie wyhamowałbym. Młodzieniec nawet nie spojrzał w swoją prawa stronę na mnie, może miał tak głośno ustawioną muzykę, pisku opon nie było słychać, bo nawierzchnia była mokra. Myślę, że do dziś nie wie, że wykorzystuje drugie życie. Wszedł w Romanowską.

2. Jadę Wojska Polskiego w kierunku centrum Aleksandrowa, jest sierpniowe popołudnie, zachód słońca dokładnie na wprost ulicy, mały ruch aut, równolegle ze mną po chodniku zapieprza na rowerze młodzieniec (13-15 l.), jedzie szybko, bo równo ze mną. Kątem oka widzę go, jak jedzie ze mną już przynajmniej od Pileckiego. Zbliżam się do Bankowej i nie wiem do dziś dlaczego postanowiłem zwolnić, chłopak bez żadnej sygnalizacji ciałem wskakuje rowerem na przejście dla pieszych pod samą maskę auta, przez ułamek sekundy wydaje mi się, że rower jest już pod maską auta, chłopak bujnął się i... przemknął o milimetry od lewego błotnika auta, nim zjechał z pasów i wpadł na chodnik, ja już go minąłem. Stanąłem kilka metrów za Bankową i tłumacze sobie: "przecież nie będziesz gnoja gonił Bankową pod prąd", wrzuciłem jedynkę i pojechałem dalej. Młodość ma swoje zasady, też szalałem z kolegami, ale pamiętam że dwóch z naszej ekipy nie dożyło osiemnastu lat.

3. Pabianicka, grupa (ok 10) idących dzieci ze szkoły, coś musiało mocno je poruszyć, pewnie nowa funkcja popularnej Apki. Jadę w kierunku Konstantynowskiej, wyraźnie sygnalizują chęć przejścia przez pasy na wysokości Północnej, przepuszczam, przechodzą przepychając się i szturchając, cudowne, pełne radości dziewczyny i chłopcy, jakoś tak około 6 klasy. Przeszli i idą dalej ruszam zdecydowanie i w tym momencie jeden chłopiec drugiego popycha tak, że ten wpada i przewraca się na jezdnię, wprost pod moje prawe koło, hamuję, nie widzę jego głowy, nogi fajtają w powietrzu. Stanąłem autem, on... wstał, opuściłem szybę, on spojrzał na mnie, ja na niego. Wciągnąłem mocno powietrze, może pomyślał, że zacznę drzeć się i zaczął uciekać, wpadli w Skarbową i pobiegli w pola. Byłem za bardzo wstrząśnięty, żeby krzyczeć. Może to dziwne, ale pomyślałem "żeby przytulił się w domu do mamy". Pojechałem dalej. gdybym miał więcej, na liczniku, gdyby zdarzyło się to kilkanaście metrów dalej...

Trzy ekstremalne sytuacje i to tylko z Aleksandrowa z ostatnich lat. Mam więcej takich historii z udziałem dorosłych, może kiedyś też się nimi podzielę. Pieszy nawet na pasach musi wiedzieć, że pierwszeństwo ma tylko w przepisach, w rzeczywistości pierwszeństwa musi mu udzielić kierowca, a na to ma wpływ wiele czynników, od stanu fizycznego i psychicznego kierowcy po prawa fizyki (czas, masa, prędkość, tarcie), tylko w szkole rzadko uczą wzorów na dobrych przykładach.

bottom of page