top of page
  • Zdjęcie autoraAdam Ruda-Rożniakowski

Świadectwo z czerwonym paskiem

Wraz ze zbliżającym sie zakończeniem roku szkolnego pojawia się mnóstwo tekstów o rzekomym problemie społecznym, jakie wywołują świadectwa z czerwonym paskiem. Przekaz bywa różny, na różnym tle, ale zawsze odbywa sie gra emocji wykazująca cierpienie dzieci, które nie otrzymają świadectwa z paskiem w narodowych barwach.

Moja starsza córka skończyła szkołę podstawową z drugą najlepszą średnią w szkole, młodsza kończy dziś również świadectwem z wyróżnieniem. Oczywiście, że chwaliłem się wynikiem starszej córki i dziś pochwalę się wynikiem młodszej. Jestem dumny z moich córek, nie dostrzegam powodu dlaczego miałbym nie pochwalić sie świadectem dziecka? Ktoś mi próbuje wmówić, że w ten sposób wywołam cierpienie u dzieci, które mają niższe wyniki? Mam wrażenie, że to nie jest problem dzieci tylko ich rodziców, to oni mają poczucie niezrealizowania się i oczekują, że wyróżniający się w grupie będą równać w dół. Oczywiście czymś innym są negatywne zachowania dorosłych wykonujących różnego typu porównania i skalowania wartości człowieka wyłącznie na podstawie ocen szkolnych. Jest czymś bezdyskusyjnym, że ocena na świadectwie, ani ich suma nie jest idealnym obrazem rozwijającego się człowieka. Mimo to świat jest tak zbudowany, że oceniamy i dzielimy na podstawie ocen wynikających z ograniczonego obrazu rzeczywistości. Często szkoła kształtująca młode osoby pod ustaloną formę, którą kształtują dorośli na obraz swoich fobii niszczy osoby wyjątkowe, geniuszy. Pamiętajmy, że geniusz dziecka nie musi wyrażać się w szybkim wykonywaniu zadań matematycznych, może to być przyszły wspaniały artysta rockowy.

Tak, czy inaczej próby równania wszystkich w imię dobrego samopoczucia słabszych uważam za pomysł rodem z minionej epoki. Nie jestem socjalistą, ani komunistą i może dlatego obce są mi takie pomysły. Świat jest niesprawiedliwy, ludzie są koniunkturalistami przepełnionymi mnóstwem mniejszych lub większych słabości, na których pasożytują najśilniejsi w stadzie. W społeczeństwie są biedni i bogaci, są piękni i brzydcy, są mądrzy i głupcy, a podziały nie idą linią prostą, jak wielu próbuje to przedstawiać. Świadectwo szkolne z niższą lub wyższą średnią nie jest jeszcze wyznacznikiem przyszłości młodego człowieka, ale... to z wyróżnieniem otwiera drogę do lepszych szkół gdzie dostaną większą szansę na skorzystanie z dobrodziejstw rozwoju cywilizacji, czy słabszym uda sie w kolejnych latach skupić na nauce i zacząć jeszcze szybki rozwój intelektualny nie wiadomo, tak samo jak nie wiadomo, czy Ci którzy otrzymali szansę na naukę w bardziej prestiżowych szkołach to wykorzystają.

Osobiście znam wspaniałych i mądrych ludzi, którzy zakończyli edukację na szkole zasadniczej i profesorów uniwersyteckich, totalnych kretynów i ignorantów w swojej dziedzinie.

Czy nam się to podoba, czy nie, warto żeby nasze dzieci szybko w dzieciństwie zrozumiały brutalne zasady rządzące tym popieprzonym światem, kolejna próba chronienia dziecka przed jego brutalnością sprawia, że wprowadzacie w dorosłość takie infantylne stworki, geenerujące sobie bańki życiowe z olbrzymią podatnością na sterowanie przez najsprytniejszych.

Świadectwo z wyróżnieniem jest dowodem na poziom wiedzy dziecka, to prawda, że jedno dziecko osiąga średnią 5,0 z olbrzymim trudem, a inne nie otwierając książki. Czy dzieci i ich rodzice mają przepraszać słabszych rówieśników za pewne biologiczne i psychiczne uprzywilejowanie? Można powiedzieć, że tak chciała przyroda, a jak kto woli Bóg. Oczywiście widać to w sposób szcególny w polskim społeczeństwie na dorobku, jak zamożniejsi inwestują środki w rozwój swoich dzieci przez co te mają łatwiejszą drogę w pozyskiwaniu wiedzy, ale widać również, że jeśli dziecko z biedniejszego domu wyniesie w wychowaniu upór i porządanie wiedzy to w obecnym poziomie cywilizacyjnych naszego kraju ma otwartą drogę do dobrej uczelni. Często jednak zapracowani od świtu do wieczora rodzice nie przykładają odpowiedniego zaangażowania przez cały etap edukacji dziecka do jego kształcenia i u zamożniejszych łatwiej ten problem braku czasu nadrobić poprzez zrzucenie obowiązków pedagogicznych i wychowawczych na osoby trzecie, którym za to płacą. I tutaj jest wiele zagrożeń, ale pieniądze dają możliwości w edukacji, a ich brak daje jedynie motywację do zmiany rzeczywistości. Pozostaje kwestią ile tej motywacji ktoś ma i jest w stanie wpoić w dziecko. Finalnie całkiem często zdarza się w życiu, że dziecko, które szkoły kończyło jako przeciętne, ale dobrze się uczące i zaangażowane lepiej radzi sobie w dorosłym życiu od bardziej zamożnych równieśników trzymanych całe dzieciństwo pod kloszem. Największym dramtem w młodości człowieka jest wejście w dorosłość bez dobrego wykształcenia, bez odpowiedniego społecznego rozwoju i w bańce ochronnej pękającej co rusz pod wpływem kolejnych ciosów z otoczenia.

Najważniejszym jest, nie świadectwo z wyróżnieniem, ale wysoki poziom socjalizacji dziecka, żeby potrafiło sobie samodzielnie poradzić z brutalnością świata młodzieżowego i dorosłego, jaki kreuje nam system kapitalistyczny w połączeniu z imitacją państwa obywatelskiego. Epoka social mediów i dodatkowo izolacja pseudopandemii przeorała młode pokolenie, ale zamiast je bezrefleksyjnie chronić trzeba je "zaszczepić", a najlepszą szczepionką na zagrożenia rozwoju naszej cywilizacji jest powszechna, publiczna edukacja na wysokim poziomie.



bottom of page